niedziela, 23 lipca 2017

Miasto jak z książki, czyli city break w Pradze.


   Praga w lipcu okazała się być tak malowniczym i zachwycającym miejscem, że w zasadzie brakuje słów, które mogłyby trafnie to oddać. Fajnie, że w ogóle udało mi się tam dotrzeć, bo moje wrodzone roztrzepanie bardzo starało mi się to utrudnić.

Jakby się tak zastanowić to wydaję mi się, że oprócz naturalnych predyspozycji do uprzykrzania sobie życia, mam też w pakiecie szczególną nieprzychylność świata.

Wycieczka była zdecydowanie za krótka, bo tylko jednodniowa. Gdybym podliczyła godziny to prawdopodobnie wyszłoby mi, że dłużej tam jechałyśmy niż spędziłyśmy czasu. Ale trudno. Tak się złożyło, że akurat w przypadku tej podróży nie pomyślałyśmy ( a tak naprawdę to jak zwykle).   



Wysiadłyśmy na praskim dworcu autobusowym jakoś po 6 rano. Autobus powrotny miałyśmy po godzinie 21, więc czasu było i tak sporo. Praga, na szczęście,w przeciwieństwie do Wiednia, większość zabytków i miejsc, które po prostu trzeba będąc tam zobaczyć, ma skupionych w jednym obszarze. 

Cale miasto rozpływa się w słodkim zapachu trdelników
To takie ciastka w kształcie walca oblepione cukrem 
i orzechami, które można kupić w co drugiej budce. Są różne warianty. Ja jadłam opcję z kremem waniliowym, truskawkami i bitą śmietaną. 

Tak między nami mówiąc, bo jesteśmy tutaj sami
i  w prywatnym gronie, porzuciłam na rzecz tych przysmaków swoją bezcukrową dietę.
Która trwała dwa dni. 



W sumie, to nie miałyśmy nawet żadnego konkretnego planu na ten dzień. Tak jak w przypadku Budapesztu, rozpisałyśmy i ułożyłyśmy po kolei każdy moment podróży, tak tutaj pojechałyśmy na kompletnym spontanie. Są plusy i minusy. Ale wydaję mi się, że to nawet lepiej. Nie było żadnej presji czasu, mogłyśmy na spokojnie chłonąć to cudne miasto i nie przejmować się odhaczaniem kolejnych punktów programu. 

Przeszłyśmy pół starówki, zatrzymałyśmy się na rynku przy zegarze astronomicznym na małą sesję zdjęciowąi udałyśmy się na słynny Most Karola. Wygrałyśmy życie przede wszystkim porą. Bo po godzinie 7 rano nie było tam prawie nikogo, co naprawdę stanowiło ogromny kontrast z tym, co działo się na moście już w okolicach godziny 11. 


Po zrobieniu masy zdjęć (a to był dopiero początek) zaczęłyśmy się wdrapywać na wzgórze Petrin. Przed wyjazdem czytałam, że absolutnie musi się ono znaleźć na liście must see w Pradze, więc średnio zadowolona, bo to wysoko, bo to trzeba iść i się człowiek zmęczy, a ja z uwielbieniem fotografuję miejsca głównie do siedzenia... uznałam, że trzeba. Jak mus to mus. Niestety, ani ogród różany, ani punkt widokowy, ani nawet plac zabaw na tym wzgórzu jakoś mnie nie zachwyciły. 

Zachwycona za to byłam, przeprawianiem się z powrotem na dół - do miasta. Bo przecież nie mogłyśmy zejść normalnie, jak na ludzi przystało. Standardowe wariatkowo. Tam, gdzie stromo, gdzie wielkie, wystające konary, pełno
ziemi i piachu - tam właśnie można nas było znaleźć. 

Ale muszę też przyznać, żeby nie było, że całkowicie nie doceniam i jakaś nieczuła się trafiła na piękno przyrody, że widoki ze wzgórza były przepiękne. Z podróbki wieży Eiffle'a, która stoi na samym szczycie Petrin, pewnie byłyby jeszcze lepsze, ale kolejka też była naprawdę super, więc jakoś nam się odechciało czekać. 




Jak zeszłyśmy ze wzgórza, okazało się, że temperatura sięga około 30 stopni.

Upał, ukrop, w zasadzie czas był umierać. 

Nagle trzysta razy bardziej poczułyśmy zmęczenie, więc uznałyśmy, że czas wypróbować prawdziwego czeskiego, a co najważniejsze, zimnego piwa. Chciałyśmy iść do pubu Pod Złotym Tygrysem, gdzie ponoć nawet nie trzeba nic zamawiać, bo od razu stawiają przed tobą piwo, ale z rozczarowaniem odbiłyśmy się od drzwi i przeczytałyśmy informacje, że otwarte dopiero od 15:00. 

Była chyba 12:30.

Bardzo, jak wiadomo, ucieszone z tego faktu pokrążyłyśmy chwilę po Starym Mieście i usiadłyśmy w małej, urokliwej restauracji schowanej bardziej w głębi, między budynkami.



Siedziałyśmy tam bardzo długo. Zmęczenie jednak dosyć boleśnie dało się we znaki, a w połączeniu z upałem odebrało nam zapas sił na dwie, a może nawet trzy godziny. Mimo morderczego gorąca (dla mnie odczuwalna temperatura to chyba było ze czterdzieści stopni) udałyśmy się na Hradczany.


Po pokonaniu schodów wiodących na Zamek Praski, miałam serdecznie wszystkiego dosyć. Podróżowanie w taką pogodę to największy błąd jaki można zrobić. Bardziej mnie obchodziło znalezienie choć kawałka cienia niż oglądanie jakże przecież ważnych zabytków.

Jakimś cudem jednak wytrzymałam.
I dobrze. Bo Katedra św. Wita to najprawdopodobniej jeden z najpiękniejszych tego typu zabytków na świecie.
Szydełkowa robota. 




W końcu zrobiło się cudownie wietrznie i słońce zaczęło zachodzić, więc znowu znalazłyśmy się na Moście Karola. To, jak w świetle zachodzącego słońca zmienił się kolor wody i budynków wokół - zdecydowanie wymagało naszej obecności. :) 




W międzyczasie poszłyśmy zobaczyć słynną ścianę Johna Lennona i zerknąć ostatni raz na prześliczne kamieniczki, w których powoli pod osłoną wieczoru zaczynały już migotać światełka. Czyli to, co ja kocham najbardziej!



Robiąc krótkie podsumowanie: 

- nie jedźcie do Pragi w upał 
W ogóle najlepiej nigdzie nie jedźcie w upał oprócz morza
i plaży na której będzie można się walnąć i leżeć pół dnia. No chyba, że lubicie to ja się nie wtrącam.

- wykupcie chociaż jeden nocleg
Bo wycieczka jednodniowa była troszeczkę bez sensu. Pod koniec dnia prawie płakałyśmy, że musimy wyjeżdżać. Dodatkowy dzień na pewno zmniejszyłby ten żal. :)

- koniecznie zjedzcie ich słodki przysmak
Gdybym miała w którejś chwili w swoim życiu wcisnąć przycisk stop, to byłby to moment jedzenia trdelników. 

- wypijcie piwo w pubie Pod Złotym Tygrysem
Nam nie było dane. :( A bardzo chciałam sprawdzić czy dostanę piwo pod nos, zanim wypowiem chociaż dwa słowa. 

- podziwiajcie! i zachwyćcie się tym miastem.
Dla mnie, w porównaniu do Budapesztu i Wiednia, absolutny faworyt. Nie mogłam się napatrzeć. Przy okazji czułam się jak wczytana do książki. 



28 komentarzy:

  1. Ale tam pięknie. Może kiedyś uda mi się zobaczyć to wszystko na żywo ;) Jeżeli by tak wyszło to z pewnością zastosuję się do Twoich rad :D A zdjęcia jak wyjęte z filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czechy są przepiękne, ale na razie znam je tylko ze zdjęć niestety ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Raz byłam w Pradze w październiku, a raz w grudniu i za każdym razem padało :( teraz planuję wyjazd na wiosnę- mam nadzieję trafić na ładną pogodę, bo uwielbiam to miasto :) Kołacze uwielbiam, zwłaszcza z lodami :)
    Budapeszt mnie urzekł, ale marzę o Wiedniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to nie wiadomo czy gorszy deszcz czy upał. I tak źle, i tak niedobrze. :)
      Wiosną w Pradze też musi być pięknie, zazdroszczę planowanego wyjazdu. Ja się Wiedniem troszeczkę rozczarowałam, ale może byłam też w złym czasie tam. Natomiast Budapeszt mnie również urzekł. To miasto ma coś w sobie.

      Usuń
  4. Praga piekne miasto. zazdroszcze wyjazdu sama bym sie tam z checia wybrała jeszcze raz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Praga jest przepięknym miastem, super zdjęcia!
    VIA-MARTYNA.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej ja już w Pradze byłam, jest tam pięknie i zamierzam wybrać się też w następnym miesiącu na weekend. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne miasto, aż żal, że tak słabo zdołałaś je poznać (chociaż jak na jeden dzień nie jest tak źle ;))
    A zdjęcia śliczne, jak z broszurki turystycznej. To z katedrą bym bez zastanowienia przerobiła na pocztówki ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. liczę, że jeszcze tam niedługo wrócę i tym razem jakoś na dłużej :)

      Usuń
  8. what a fantastic post :)
    kisses :)

    http://itsmetijana.blogspot.rs/

    OdpowiedzUsuń
  9. jak pięknie ;* zdjęcia są cudowne ;)
    pozdrawiam cieplutko xkroljulianx

    OdpowiedzUsuń
  10. jeju jakie bajeczne miejsca, zdjęcia jak kadry z filmu

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi tam upały nie straszne :) Właśnie najlepiej czuję się w temperaturze 30-40 stopni, haha.
    Piękne zdjęcia i widoki!]
    http://paulan-official-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Wracając z Chorwacji przejeżdżałam przez Pragę i powiedziałam sobie że następna wycieczka moja będzie właśnie tam! Piękne miasto, a z tego co opisałaś potwierdziło się że na prawdę warto tam jechać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekam w takim razie na Twoją relację z Pragi kiedyś! :)

      Usuń
  13. Awww, piękne miasto, aż chciałabym się tam przenieść :)
    Poszukałam w Internecie przepisu na ten przysmak, kto wiem, może zrobię :D
    Zapraszam do obserwacji.
    Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Absolutnie uwielbiam Pragę, ma swój miejski klimat :) Świetne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  15. pieknie :) muszę się tam wybrać kiedyś :)


    greeneyes365.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzeczywiście Praga ma jakiś taki urok i czar. Ja spędziłam w tym mieście tylko kilka godzin, ale i tak jestem zauroczona.
    Dziękuję za odwiedziny i życzę powodzenia w prowadzeniu bloga

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę się tam kiedyś wybrać - koniecznie! :) Miejsce wygląda przepieknie <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale pięknie! Cudne zdjęcia 😊 Nie byłam jeszcze w Pradze ale planuje się kiedyś wybrać. Ja polecam z kolei Kopenhagę, jest wpis o niej na moim blogu - obłędne miasto 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Kopenhagi na pewno się kiedyś wybiorę. Jest na mojej liście! :)

      Usuń
  19. Kolejne pozytywne słowa na temat Pragi! Chyba w końcu muszę ją odwiedzić, Twoje zdjęcia się obłędne :)

    Pozdrawiam! Obserwuję :)

    https://simplysimplesimpleness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękne. Niesamowicie, magiczne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *